Zauważyłam u siebie, że staję się coraz bardziej leniwa. Coraz częściej mi się nie chce. Nie chce mi się szukać, nie chce mi się przemierzyć kolejnych 100 km w poszukiwaniu jednego dźwięku, nie chce mi się rezygnować ze snu, który przez ostatnie miesiące cenię jakoś szczególnie. Celebruję więc wszystkie momenty szarej codzienności, zakotwiczające mnie w harmonii dnia. W przewidywalności przeplatanej obowiązkami i odrobiną relaksu. I tak trwam, zahipnotyzowana dobrobytem kolejnych dni, bez wewnętrznej potrzeby poszukiwań. Trwam lub trwałam. Trwałam. Bo wczoraj miałam okazję skonfrontować swoje przekonanie o nieustannie tryskającym we mnie źródle witalności z… prawdziwą pasją, kierowaną buntem, strachem, kompletnie nieprzekalkulowanym stawianiem wszystkiego na jedną kartę. Takie właśnie było spotkanie z uczestnikami VII już edycji Warsztatów Poezji Czynnej im. Edwarda Stachury, które co roku organizuje SOS Music Poland.
Ray Wilson w Bydgoszczy
“Time & Distance” – najnowsze wydawnictwo Raya Wilsona – to nie tylko ciekawa muzyczna retrospekcja. To oryginalne, przepełnione świeżością i nieśmiertelną, rockową duszą wskrzeszenie tego, co należy już do przeszłości. Ray Wilson podjął się wyjątkowego wyzwania – zdefiniowania czasu i dystansu, który dzieli nas od “minionego”. W tym samym celu pojawił się na scenie bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej.
Kasia Kowalska w Toruniu
Są artyści, do których odbiorcy dorastają. Proces ten czasami trwa latami. Ale to chyba każdy wie. Nie każdy jednak pamięta o tym, że są też Artyści, którzy sami dorastają – “z”, “do” i “dla” swojej publiczności. Jest ich niewielu – na polskiej scenie muzycznej wskazać mogę zaledwie kilku. Nie waham się jednak dopisać do tego grona Kasię Kowalską.
Janusz Radek w świecie Haliny Poświatowskiej
Długo czekałam na ten koncert. Od kilku miesięcy zżerała mnie ogromna ciekawość jak Janusz Radek poradzi sobie na żywo z repertuarem tak ciekawym i metafizycznym w swoim brzmieniu, w bezpośredniej relacji z publicznością.
Muzyczna argumentacja Ad Ignorantiam – Hey w Toruniu
Są koncerty, na które można iść “w ciemno”. Są zespoły, które nieprzerwanie od kilku dekad gromadzą przed sceną tłumy. Są wokalistki, które nie potrzebują za swoimi plecami show i tony artystów – mają w sobie tak silną i odczuwalną emocjonalność, którą są w stanie pokruszyć nawet tytanowe serca. I w zasadzie w tych kilku zdaniach zamyka się definicja zespołu Hey.
Varius Manx & Kasia Stankiewicz w Barcinie
Czego szukasz w muzyce? Czego od niej oczekujesz? Czy “oczekujesz” w ogóle? A może jest Ci wszystko jedno, co “leci w tle” – byle tylko zagłuszało ciszę, od której już tak dawno się odzwyczaiłeś? Masz dzisiaj kilkanaście lat i stos marzeń na wyciągnięcie ręki. Dwadzieścia kilka lat i paletę wspomnień poprzecinanych planami na przyszłość. Trzydzieści kilka – czujesz słodko-gorzki smak tego, czego nie udało się osiągnąć i wewnętrzną siłę, która każe marzyć dalej. Czterdzieści kilka – balansujesz między wspomnieniami a marzeniami, wiedząc, że oddanie się całkowicie którejkolwiek z tych dróg nie pozwoli Ci żyć “tu i teraz”. Więc jesteś “pomiędzy”. Pięćdziesiąt kilka – masz mądrość, którą chciałbyś mieć mając lat kilkanaście.
Suzanne Vega w Toruniu
O tym koncercie można napisać, że “fajny”, “niezwykły”, “oryginalny”, “niepowtarzalny” – ale to wciąż będzie za mało. Tutaj potrzeba filozofii, aby zrozumieć to, co wydarzyło się w upalny czerwcowy wieczór w Toruniu. Siłą sprawczą wydarzenia – Dwór Artusa w Toruniu, a dokładniej LUDZIE, którzy tworzą to miejsce. Od wielu lat to właśnie ich twarze i ich praca staje się wizytówką najciekawszych wydarzeń kulturalnych w regionie. A GWIAZDA? Suzanne Vega – jedna z tych nielicznych artystek, która dzięki swojej oryginalności pozostaje dla odbiorcy Kometą Halleya. I rzeczywiście – jej koncert był jak zapierające dech w piersiach mgnienie.
Muzyka jak lustro… czyli o koncercie Varius Manx & Kasi Stankiewicz
Jeżeli miałabym jednym słowem określić muzykę Varius Manx, to bez wątpienia byłoby to… lustro. Bo trzeba mieć w sobie wiele odwagi, aby w pełni przejrzeć się w utworach, które z taka autentycznością wykonuje Kasia Stankiewicz. Szczególnie dzisiaj – kiedy po latach w tekstach i kompozycjach Roberta Jansona możemy widzieć siebie sprzed lat. Nie jest to obraz idealny, ale mimo wszystko – jest w nim coś, co przyciąga.
Justyna Steczkowska z “Animą” w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku
Są takie koncerty, po których potrzeba ciszy, aby usłyszeć dźwięki. Są takie spotkania, po których potrzeba samotności, aby czuć bliskość. I takim czasem oraz spotkaniem okazała się „Anima” – koncert promocyjny, zapowiadający premierę koncertowego DVD Justyny Steczkowskiej („Anima Live”).
BEATA! Nie daruję Ci tej nocy!
Oj, mówiło się w światku i półświatku o Beacie, gdy tylko na muzycznym rynku pojawił się jej ostatni album – “B3”. I w zasadzie więcej się mówiło o niej, niż o samej płycie. W tak zwanym międzyczasie przyszedł też czas przeprowadzki Kozidrak do Warszawy, a wraz z nim – nowe tematy do dyskusji. Bo jedna z największych ikon polskiej sceny muzycznej sama robi zakupy. I nikt jej wózka sklepowego nie pcha, nikt toreb z zakupami nie chowa do bagażnika, nikt jej nie zawozi do domu… I gdzieś pomiędzy beztrosko toczącymi się po bagażniku wokalistki pyrami, a upchniętą zgrzewką wody mineralnej zabrakło miejsca na… dyskusję o muzyce. A szkoda, bo nie listy zakupów Beaty Kozidrak, ale jej głosu i obecności na scenie potrzebujemy najbardziej.